Strona główna
Dokumenty KPN
Leszek Moczulski
Inne dokumenty
Historia KPN
Procesy polityczne
Encyklopedia KPN
Wspomnienia
Czytelnia Bibuły
Opracowania
"Kadrówki"
Forum
Kontakt

Opracowania nt. KPN

 

Mirosław Lewandowski, Maciej Gawlikowski. Gaz na ulicach. KPN w Krakowie 1981-1982. STan wojenny 

Publiczne dyskusje nt. książki

Debata historyków i dziennikarzy w Domu Spotkań z Historią w Warszawie 15 maja 2012 roku

Igor Kąkolewski:
Serdecznie pragnę Państwa powitać w imieniu Muzeum Historii Polski. Spotkaliśmy się z okazji książki, które jest jeszcze "ciepłą" produkcją wydawniczą. Muzeum Historii Polski miało zaszczyt być jej współwydawcą. Publikacja ta dotyczy partii politycznej, której wszyscy dużo zawdzięczamy, niezależnie od tego, czy byliśmy jej członkami lub sympatykami czy też nie, i daje nam możliwość spojrzenia z perspektywy 30 lat na tamte wydarzenia. Dyskusję poprowadzi Piotr Skwieciński, którego serdecznie witam i oddają mu głos.

Zdjęcie 3
 
Piotr Skwieciński:
Bardzo się cieszę, że mam dziś okazję poprowadzić spotkanie na temat tej niezwykłej książki. Niezwykłej z kilku powodów. Po pierwsze - ze względu na to, że mało jest takich książek o historii najnowszej. Mówię to z pozycji niespełnionego historyka, który bardzo interesuje się historią najnowszą. Po drugie - jest to książka niezwykła, bo bardzo głęboko penetruje obszar, który autorzy uznali za stosowne opisać, czyli działalność Konfederacji Polski Niepodległej w Krakowie w okresie stanu wojennego wraz z szerszymi odniesieniami, dotyczącymi całej krakowskiej opozycji lat 80. Wreszcie książka ta jest niezwykła z racji tego, kto ją stworzył. A stworzyło ją dwóch autorów, którzy byli wówczas aktywnymi aktorami na scenie, którą opisują. Wszystko to tworzy niezwykły i bardzo pozytywny kolaż.

Oddaję mikrofon Maćkowi Gawlikowskiemu, jednemu ze współautorów książki. Później poproszę o zabrani głosu dwóch naszych gości, historyków: profesora Sławomira Cenckiewicza oraz doktora Piotra Osękę.

Chciałbym Maćku abyś opowiedział, jak ta książka powstawała.

Maciej Gawlikowski:
Skąd książka? Przede wszystkim z determinacji drugiego autora, obecnego tutaj Mirka Lewandowskiego, który rzecz zainicjował i zaczął zbierać materiały do książki. Gdyby nie jego determinacja, to nigdy bym w tym projekcie nie wziął udziału. Jako człowiek zajmujący się produkcją telewizyjną jestem przyzwyczajony, że najpierw gromadzi się środki finansowe, a potem przystępuje to działania. Tu pieniędzy nie było. Ani grosza. Gdyby nie entuzjazm Mirka, na pewno bym się w to nie zaangażował. A pracy było sporo. Pierwszy tom - książka "Niepokonani", obejmująca okres od powstania Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela do stanu wojennego, ukazała się w 2009 roku, a drugi tom ("Gaz na ulicach"), opisujący wyłącznie rok działalności, ukazał się niedawno.

Przystępując do pracy nie planowaliśmy takiej objętości (prawie 1 000 stron), ale w miarę, jak zgłębialiśmy ten temat, to natrafiliśmy na wątki nigdzie nie opisane. Ludzie krakowskiej KPN działali w różnych innych środowiskach i współpracowali z różnymi środowiskami. Na przykład była to grupa tworząca jedno z ważniejszych pism podziemnych Małopolski lat 80. - "Zomorządność" czy środowisko pacyfistyczno-hipisowskie, które też prowadziło działalność polityczną. Opisaliśmy także działalność Regionalnej Komisji Wykonawczej (czyli władz podziemnej "Solidarności"), demonstracje uliczne, czy metody pracy operacyjnej bezpieki w krakowskim areszcie śledczym. Sprawy te były dotychczas zupełnie nie zbadane. Mimo ponad 10 lat działalności Instytutu Pamięci Narodowej, pracy około 40 historyków zatrudnionych w krakowskim oddziale IPN, nie ma żadnej monografii tych środowisk, nawet wyrywkowej, obejmującej np. wyłącznie stan wojenny. Wydawane są niemal wyłącznie zbiory dokumentów bezpieki, które nie są przydatne z punktu widzenia naszych badań, gdyż konieczna była i tak szczegółowa kwerenda.

To spora praca, którą warto było zrobić ze względu na wielu ludzi, którzy zostali przez nasze państwo pominięci. Ludzi, którym nikt nawet nie powiedział “dziękuję”. Takich ludzi jest wielu. Widzę tu siedzącego Piotra Troszkiewicza, który zaangażowany był w działalność opozycyjną najpierw w Siedlcach, potem przez kilka lat w Krakowie, gdzie się uczył... To głównie o takich ludziach jest nasza książka.

Zdjęcie 1 Zdjęcie 2

Sławomir Cenckiewicz:
Dla mnie świat opisany w książce jest światem, którego prawie w ogóle nie znałem. Jestem z Trójmiasta i interesuje mnie, to samo, co Maćka, ale w Trójmieście. Dlatego bardzo się cieszę, że ta książka powstała i że ma taki kształt.

W tle naszej dzisiejszej dyskusji jest pytanie “Jak pisać historię?”. Chciałbym, aby właśnie sposób, w jaki napisano tę książkę, był dominujący, jeśli nie obowiązujący. Nie wolno wykluczać od razu źródeł z archiwum pewnej instytucji, do którego nie warto podobno zaglądać. Jak popatrzymy na pamiętniki osób działających w opozycji w latach 70. i 80., to osoby te zwykle nie weryfikują swojej pamięci przez pryzmat dostępnych materiałów źródłowych. Tymczasem nasi dwaj znamienici autorzy zderzyli własną pamięć i relacje wielu osób, których wspomnienia zebrali, z materiałami ubeckimi. W moim przekonaniu jest to największa wartość tej książki.

To, co jest złe w tej książce, to jest zbyt duża obszerność. Ja przebiłem się przez pierwszą część książki
[cztery pierwsze rozdziały, 600 stron - ML], drugiej jeszcze nie przeczytałem, tylko przeglądnąłem [piąty rozdział, bibliografia, indeks, około 400 stron - ML]. Myślę, że gdy tak mówię, to jestem dla państwa wiarygodny, bo sam pisze za grube książki. Zazdroszczę panu doktorowi Osęce, który w małej, eleganckiej książce był w stanie pomieścić cały problem marca 1968 roku. Pewnie taka książka ma inne wady, ale jest to z pewnością pożądana przez czytelnika objętość.

Alternatywą dla książek wspominkowych, będących jednostronną opowieścią ludzi, którzy takie książki piszą czy inicjują, są książki nudziarskie, okropne, składające się z esbeckich materiałów poprzedzonych dziesięcio- czy piętnastostronicowym wstępem. Takich książek nie czytają nawet historycy. Sam wielokrotnie się o tym przekonałem, bo przyznaję, że tego typu wydawnictwa sam niegdyś popełniłem z koleżankami czy z kolegami. Potem okazywało się, że nikt, nawet z Instytutu Pamięci Narodowej, zakochanego w tych “strasznych” teczkach, tego nie czytał.

"Gaz na ulicach" jest historią ludzi spoza tak zwanego "głównego nurtu". Dla mnie jest to niezwykle ważne, Historię zazwyczaj piszą zwycięzcy. Historię "Solidarności" napisali nam więc ci, którzy byli przy Okrągłym Stole, albo ci, którzy wywodzą się ze środowisk z nimi związanych. A ta książka opisuje nie mainstremową grupę opozycyjną i - co jest dla mnie niezwykle istotne - opisuje przede wszystkich ruch młodzieżowy.

Życzyłbym sobie, aby tego typu prace kontynuowano, nie tylko w Krakowie, ale we wszystkich większych ośrodkach, gdzie działały: KPN, Solidarność Walcząca, Federacja Młodzieży Walczącej, Polska Partia Niepodległościowa, Liberalno-Demokratyczna Partia Niepodległość, ruchy anarchistyczne. O tych środowiskach tak na prawdę nikt dzisiaj nie pisze i one nie istnieją w świadomości historycznej Polaków. Jest więc ta książka z jednej strony protestem wobec tej zastanej sytuacji, ale - mam nadzieję - jest także zaczynem czegoś nowego, czego bym państwu i sobie życzył.

Skwieciński

Cenckiewicz

Osęka

Piotr Skwieciński:
Ta książka wydobywa z mroku organizacje, ludzi czy działania, o których prawie nikt do tej pory nie wiedział. Dobrym przykładem są tutaj ci krakowscy pacyfiści - WiP na prawie 10 lat przed WiP-em czy też inna organizacja o nazwie Akcja na rzecz Niepodległości. Dla mnie to jest rzecz fenomenalna! Chciałoby się, aby cała Polska i wszystkie nurtu ówczesnej opozycji zostały tak spenetrowane. Mogą wyjść na wierzch rzeczy równie ciekawe.

Piotr Osęka:
Mnie także książka bardzo się podobała, w związku z czym muszę zabić wszelka nadzieję na jakiś gwałtowny i zasadniczy spór między prelegentami.

Jest to książka o ludziach - bojownikach podziemia, ale to nie jest książka martyrologiczna, nie o ludziach papierowych, to nie konstrukcja stawiająca pomniki. To książka o ludziach żywych, z ich wadami, obawami, chwilami słabości, zwątpienia. Dzięki temu narracja jest bardziej wciągająca, prawdziwa, a czytelnik utożsamia się z bohaterami.

Bardzo dobrze się ją czyta. Jest napisana trochę jak scenariusz filmowy. Jak w filmie, na ekranie pojawiają się kolejni bohaterowie opowiadający swoje dzieje. Jest duża przewaga narracji bohaterów nad głosem autorów, który tylko jest jakby głosem spoza ekranu, z offu, oczywiście od tej narracji bohaterów oddzielony.

Cenię tę książkę przede wszystkim jako przykład znakomitej historii społecznej. Mamy tu znakomite opisy i rekonstrukcje ludzkich wyborów tego okresu, przedstawienie odtwarzania się struktur opozycji po szoku 13 grudnia i jej dylematów. Mniej interesują mnie tutaj kwestie polityczne, np. legitymacji poszczególnych działaczy do reprezentowania KPN-u natomiast bardzo mnie interesują opisy walk ulicznych. Książka świetnie je odmalowuje. Jest znakomitym przykładem literatury batalistycznej - jakby się tam było i widziało na własne oczy. Ten opis, zrobiony z dużym kunsztem, jest niekiedy przerażający. Dużo czytałem na temat stanu wojennego, ale nie wiedziałem, że dochodziło do takich aktów brutalności, że dochodziło do tak rozległych walk z udziałem tak dużej liczby osób - tego sobie jakoś wcześniej nie uzmysławiałem. Dopiero ta książka pokazuje, jakiej skali to były wydarzenia.

Jeszcze jedno, trochę w polemice do tego, o czym mówił pan Cenckiewicz. Chciałbym zwrócić uwagę, że autorzy sięgają do archiwów policyjnych, ale nie nadają im pierwszorzędnego znaczenia. Co więcej, zdobywają się nieraz na spory wobec nich krytycyzm, podkreślając, że tego typu dokumentom nie należy wierzyć bezkrytycznie. Pierwszorzędne znaczenie przypisywane jest w książce relacjom ludzi. Pokazane są także różne mechanizmy, które zniekształcały zapiski SB, choćby posługiwanie się przez funkcjonariuszy ekonomiką własnej kariery i budowanie nieraz pod taką linię swoich raportów.

Książka bardzo ciekawie pokazuje starcie różnych koncepcji i to po obu stronach barykady - zarówno po stronie opozycji, jak i po stronie władzy. W książce obecny jest też głos funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Bardzo zainteresował mnie wątek dotyczące niesnasek w łonie samego aparatu władzy. Chodzi o spór pomiędzy kierownictwem Komitetu Wojewódzkiego PZPR a przedstawicielami terenowymi MSW, czyli kierownictwem milicji i bezpieki. Dla jednych, jak się okazało, ta brutalność poszła za daleko, stała się nieskuteczna i dysfunkcjonalna. Bardzo ciekawe są także rozważania na temat różnych koncepcji w łonie samej opozycji. Książka opisuje w jaki sposób młodzież się szykowała do starć z ZOMO i to bynajmniej nie w duchu non violence, tylko ucząc się z podręczników Gwardii Ludowej jak produkować koktajle Mołotowa. Pojawiają się nawet jakieś wspomnienia o broni palnej... I wydaje mi się, że autorzy niekiedy stawiają ten duch bojowy młodzieży za przykład zawstydzający kierownictwo "Solidarności", które nie potrafiło się przygotować na nadejście stanu wojennego i w momencie, gdy ten stan wprowadzono, też nie potrafiło się skutecznie zachować. Jest to ciekawy wątek, chociaż moim zdaniem kontrowersyjny, jeżeli dobrze go odczytałem.

Zdjęcie 33

Zdjęcie 44


Zdjęcia: Piotr Troszkiewicz