Internetowe Archiwum KPN - strona glowna
najwazniejsze dokumenty kpn z l. 1979-1993
teksty polityczne Leszka Moczulskiego z l. 1973-2004
inne dokumenty
Historia KPN
procesy polityczne kierownictwa kpn
encyklopedia kpn
czytelnia prasy kpn
wspomnienia dzialaczy  kpn
najwazniejsze publikacje nt. kpn
historia marszow szlakiem I Kompanii Kadrowej w l. 1981-1990
forum bylych dzialaczy kpn
kontakt z administratorem

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wsppomnienia konfederatów

Obszar pierwszy, Warszawa

Bogdan Koźmiński

     W 1980 roku pracowałem w "Żelbecie" jako kierownik wielkiej budowy. 

 

Zapisałem się do "Solidaności"

 

 jak tylko powstała. Byłem członkiem Komisji Zakładowj. Pełniłem tą funkcję społecznie, ponieważ jako kierownik budowy nie chciałem przejść na etat Związku. Zostałem wybrany na zjazd Regionu. "Żelbetowi" ze wzgledu na liczbę członków przysługiwały dwa miejsca. Byłem na dwóch zjazdach. Nawiązałem sporo znajomości.


     W stanie wojennym szczęśliwie nie byłem aresztowany. "Żelbet" składał sie ze 150 budów po kilkunastu pracowników. Dlatego trudno było zorganizować strajk. Ja byłem przeciwny wtedy strajkom. Pracowałem dalej w "Żelbecie". 


Działałem w tajnej komisji zakładowej.

 

 Zbieraliśmy pieniądze. Jeden z naszych kolegów, Ryszard Szpryngwald ("Szaleniec") został aresztowany na własne życzenie. Wysłalismy go do sanatorium, żeby się uspokoił. Zaczął na molo w Kołobrzegu rozdawać ulotki. Przekazywaliśmy pieniądze zebrane wśród ludzi zaufanych jego żonie Elce. Miała dwoje małych dzieci.


     Mieszkałem wtedy z narzeczoną w trzypokojowym mieszkaniu na Targówku. Na wezwanie Regionu Mazowsze udostępniłem wolny pokój osobie ukrywajacej się. Zamieszkał tam dziennikarz Marian Terlecki, późniejszy szef Radiokomitetu. Przybył do mnie Marek Kubin, obecnie znakomity lekarz mieszkajacy na stałe w USA. Marek u nas mieszkał aż do wpadki na mieście. Dzięki niemu 

 

nawiązałem kontakt z NOW-ą

 

 (Marek wywodził sie z NOW-ej).


     W mieszkaniu moich dziadków na Nowolipiu były dwie piwnice węglowe. Dałem chłopakom klucze dla NOW-ej. Był tam magazyn: różne papiery i druki. Nawet nie wchodziłem tam. Raz tylko wywołałem panikę kiedy przyszła ekipa, która miała wymieniać rury c.o. Musiałem wynieść wszystko z tej piwnicy.


     Miałem swoją firmę budowlaną - firemkę właściwie. Marek Kubin mnie poprosił o dwie rzeczy: raz wygłuszyłem takie pomieszczenie w domu na bliskim Targówku u p.Sabiny (była tam drukarnia i maszyny bardzo hałasowały) a drugi raz gdzieś, chyba w Miedzylesiu, adaptowałem na drukarnię domek pana Martysza z Gdańska (potem tam mieszkali drukarze NOW-ej z rodzinami i psami - mieszkali i drukowali).


     Dzięki NOW-ej miałem dostęp do niezależnych książek, do czasopism, do Tygodnika "Mazowsze". To się rozpowszechniało wśród załogi. Nauczyłem się pracować na wałku i na matrycach.


     Poprzez NOW-ą miałem kontakty. Chciałem dostać się do partii antykomunistycznej, jak najbardziej radykalnej. 

 

Poza KPN-em nie znałem innej. 

 

Mój przyjaciel, przewodniczacy komisji zakładowj Józek Karnej był przyjacielem Zbyszka Kędzierskiego, którego znał jescze z poprzedniej pracy. Było spotkanie na Bemowie w zimie w 1984 r. między jedną a drugą odsiadką Leszka Moczulskiego w mieszkaniu Konrada (nie pamiętam jego nazwiska). To spotkanie było decydujace dla mojej przynależności do KPN-u.


     W późniejszym okresie były spotkania u Krzysztofa Króla. Poznałem też Andrzeja Szomańskiego. Redagowalismy pismo "Przyszłość Polski" (pisał głównie Szomański). Wiesiek Gęsicki przyniósł do mnie "krecioła" (powielacz), drukowalismy ulotki, pisemka.


Zostałem szefem obszaru, 

 

kiedy Leszka Moczulskiego już wypuścili, to musiało być w 2. połowie 1986 roku. Nie będę krył, że jednym z kryteriów było to, że miałem samochód - rzecz bardzo ważna - i byłem wykształcony(śmiech). Młodzieżowka dopiero się kształtowała.Pamiętam Wojtka Gawkowskiego, Kasię Pietrzyk i Staszka Mazurkiewicza, w którego mieszkaniu odbywały się spotkania na Waszyngtona.


     Jako szef obszaru dużo jeździłem. Najdalej byłem w Białymstoku, gdzie poznałem małżeństwo Korolkiewiczów i tam KPN zakładałem. W Siedlcah poznałem ksiecia Tatarów. Byłem w Radomiu, w Łodzi. Na północ to byłem najdalej w Mławie. Założylismy z Krzyśkienm Królem bardzo silną grupę w Bełchatowie - fajne chłopaki, górnicy.


     Kiedy mnie wyrzucili z Żelbetu razem z całą komisją zakładową (oczywiście w "białych rekawiczkach" - nie dyscyplinarnie) zatrudniłem się w spółdzielni mieszkaniowej wojskowej, "Żoliborz Oficerski" (kiedyś jednym z członków był Piłsudski, widziałem jego podpis), gdzie poznałem brata Grota-Roweckiego, pana Mecenasa. Był tam sympatyczny chłopak Henio Jóźwiak, administrator. Kiedyś mówi mi:" Panie Bogdanie - strasznie dużo papieru u nas idzie!" - a ja mu na to :"Heniu - a czytasz? - To siedź cicho!".


     A już w czasach normalnych, kiedy KPN była partią oficjalną, to dostałem zadanie od Leszka znalezienia siedziby dla KPN-u. Miałem kilka lokali do wyboru, m.in. przy rondzie ONZ, gdzie później była siedziba ZCHN-u. Zdecydowanie wybrałem Nowy Świat.


     Gdy weszliśmy do Sejmu, to się wyłączyłem. Nie podobali mi się różni ludzie, którzy wtedy się pojawili...
 

Relacje odebrał i spisał Piotr Plebanek, 2014 r

 

Wortal Instytutu Historycznego NN im. Andrzeja Ostoja Owsianego.

 Materiały są dostępne na licencji CC BY 3.0 PL

Zezwala się na dowolne wykorzystanie treści pod warunkiem wskazania autorów praw do tekstu.