Internetowe Archiwum KPN - strona glowna
najwazniejsze dokumenty kpn z l. 1979-1993
teksty polityczne Leszka Moczulskiego z l. 1973-2004
inne dokumenty
Historia KPN
procesy polityczne kierownictwa kpn
encyklopedia kpn
czytelnia prasy kpn
wspomnienia dzialaczy  kpn
najwazniejsze publikacje nt. kpn
historia marszow szlakiem I Kompanii Kadrowej w l. 1981-1990
forum bylych dzialaczy kpn
kontakt z administratorem

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wspomnienia konfederatów

Obszar pierwszy, Warszawa

 Krzysztof Król

 

Moja rodzina od kilku pokoleń zamieszkiwała w Warszawie. Ciotka była w AK i uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim. Nie było w rodzinie "czerwonych".

 

Pierwsze moje kontakty opozycyjne były ze środowiskiem KOR-owskim, 

 

dlatego że chodziłem do Liceum Św Augustyna na Mokotowie i tam w 1979 roku była prowadzona akcja "NOWA dla maturzystów". Ta akcja polegała na tym, że działacze opozycji przychodzili do szkół i podrzucali wydawnictwa bezdebitowe, na ogół związane z edukacją to znaczy, że było tam np."Na probostwie w Wyszkowie" Żeromskiego, czy publikacje na temat napaści sowieckiej 17 września, opracowania na temat Katynia. Udało mi się także natrafić na Gombrowicza. Były też pisma typu "Robotnik" czy "Zapis".


Praktyką tamtych opozycyjnych czasów było to, że na tych wydawnictwach były adresy tych, którzy to firmują. No i jak zobaczyłem, że są te adresy to znalazłem sobie adres i telefon Jacka Kuronia (pamiętam: 39-39-64). Zadzwoniłem, przedstawiłem się, powiedziałem że jestem uczniem liceum, powiedziałem, że chciałbym dostać wydawnictwa bezdebitowe na co Jacek powiedział "To przyjdź synu".Tak się zaczął mój kontakt z opozycją tzn. z Jackiem Kuroniem, Ewą Milewicz, która miała punkt kolportażowy na Żoliborzu na Stołecznej, ale również z Piotrem Naimskim na ulicy Puławskiej w mieszkaniu Walendowskich, dawniej Melchiora Wańkowicza (Puławska 10 naprzeciw dawnego kina "Moskwa").


Pobierałem te wydawnictwa i rozpowszechniałem w szkole do tego stopnia że w 1980 r. w gazetce szkolnej której byłem redaktorem, ukazała się ogłoszenie, że na dużej przerwie, na parapecie koło sklepiku, będzie rozpowszechniane pismo KOR-u "Robotnik".


Jeżeli chodzi o KPN to wiedziałem, że coś takiego istnieje, natomiast wydawało mi się to zdecydowanie mniej ciekawe niż czytanie i kolportowanie książek i gazetek. Tak naprawdę bliżej KPN-em zainteresowałem, kiedy usłyszałem w telewizji 

 

słynny wywiad Leszka Moczulskiego dla der "Spiegel" z września 1980 r. 

 

(będący potem formalną podstawą oskarżenia). Moczulski mówił, że istniej możliwość odzyskania przez Polskę niepodległości. Zainteresowałem się tym i przeczytałem broszurę "Rewolucja bez Rewolucji" (opozycja była mała i każdy, kto obracał sie w tych kręgach, dość łatwo mógł uzyskać tę pozycję). Okazało sie, że przewidywania zawarte w broszurze sprawdziły się poprzez strajki w sierpniu 1980 r. i powstanie "Solidarności". Wydało mi się to ciekawsze niż zajmowanie się historią i kolportażem. Trafiłem do biura KPN-u na ul. Jaracza - czyli do mieszkania Moczulskiego. Moczulski był aresztowany, więc rozmawiałem z jego żoną Marią. Relacje miedzy ówczesnymi ugrupowaniami (KOR, KPN, ROPCiO, RMP) były bardziej przyjazne niż obecnie miedzy PiS i PO. Tak to się zaczęło.


Tworzył się wtedy w całej Polsce 

 

Uczniowski Ruch Odnowy (URO), 

 

w którym działałem, a gazetka tego Ruchu nazywała się BIURo (Biuletyn Informacyjny URO) W ramach Ruchu tworzyłem Młodzieżowy Front Niepodległościowy. Później te grupy się połączyły i powstała Federacja Młodzieży Szkolnej nazwana następnie Niezależną Federacją Młodzieży Szkolnej.W mieszkaniu moich rodziców na Ursynowie był punkt kontaktowy Federacji. 

 

Zacząłem wchodzić z moją grupą w relacje z KPN-em. 

 

Poznałem wtedy Andrzeja Szomańskiego i całą rodzinę Jaworowskich z Saskiej Kępy. Stary Jaworowski był rzemieślnikiem-odlewnikiem i ta jego umiejętność i jego synów przydała sie przy stawianiu pierwszego pomnika w Dolince Katyńskiej. 

 

Ekipa KPN-owska wjechała z dźwigiem i umieściła pomnik w przeddzień 1 sierpnia 1981 r,, kiedy jak zwykle na Cmentarzu gromadzili się ludzie. Ten pomnik został później usunięty przez bezpiekę (czyli tak zwanych nieznanych sprawców), a potem odzyskany.


Później poznałem braci Melaków, głównie Stefana a także Andrzeja. Uczestniczyłem w rozlepianiu ulotek informujących o manifestacji 11 Listopada 1980 roku czy też o powstaniu Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania. Przy SGGW działała w ramach NZS-u grupa niepodległościowa z Piotrem Ogińskim. Poznałem też braci Rossów - Grzegorza a szczgólnie Tomasza, dlatego że był moim rówieśnikiem. Obecnie Tomasz gdzieś zniknął, Grzegorz się jeszcze pojawia. Poznałem też Lolka Perłowskiego i Zbigniewa Kędzierskiego - obaj z AK. W zajezdni na Młynarskiej działała wchodząca w skład z KPN-u grupa o nazwie Robotniczy Ruch Narodowy, gdzie jednym z przywódców był Waldemar Dziumak. Poznałem też Basię Różycką, siostrę Moczulskiej. W tych kręgach się obracałem, kolportowałem bibułę.


Razem z moją grupą - Niepodległościowy Front Młodzieżowy - opublikowaliśmy dwa raporty ambasadora Malleya o Katyniu. Kilkadziesiąt egzemplarzy weszło do obiegu. Przy okazji nauczyłem się pisać na maszynie.

 

Potem był udział w manifestacjach studenckich w obronie więzionych za przekonania. Marsze w obronie Więzionych za przekonania wiosną i latem 1981 r. gromadziły tysiące ludzi, głównie działaczy "Solidarności". Były plany marszu gwiazdzistego, ale Komisja Krajowa "Solidarności" zabroniła.

 

W lipcu 1981 r. przychodziłem na spotkania z Moczulskim, Tadkiem Jandziszakiem, Tadkiem Stańskim w auli na SGGW. Przychodziłem na rozprawy w procesie przywódców KPN-u. Dostęp na salę sądową był dość łatwy. Przy kolejnych spotkaniach były okazje do poznania ludzi i tak poznałm starego Zygmunta Goławskiego i jego synów.

 

W KPN-ie były ściśle przestrzegane ograniczenia wieku i dopiero w pażdzierniku 1981 r., w moje 18 urodziny, zostałem przyjęty do Konfederacji. Osobą wprowadzającą była Majka Moczulska.

 

Zebrania Konfederatów odbywały się głównie w zajezdni na Młynarskiej i przy KOWzaP-ie na Mokotowskiej. Trudno powiedzieć, ilu było wtedy w Warszawie Konfederatów. Mogło ich być koło stu. Szefem okręgu był prawdopodobnie Andrzej Szomański.

 

Zaangażowanie w działalność (w pewnym okresie prowadziłem jeszcze niezależną biblioteczkę szkolną, pomagałem rozpowszechniać gazetki "Wiadomości Dnia" Regionu Mazowsze na Szpitalnej potem na Mokotowskiej) sprawiło, że w pewnym momencie miałem w szkole 300 czy 400 godzin nieobecnych nieusprawiedliwionych i słusznie powtarzałem trzecią klasę (to normalne w czasach rewolucji). Potem trafiłem do Liceum im. Hoffmanowej. Tu zastał mnie stan wojenny. Potem było jeszcze Centrum Kształcenia Ustawicznego nr 1.

12 grudnia 1981 r. byłem w Katowicac, gdzie miał sie odbyć 

 

zjazd Federacji Młodzieży Szkolnej. 

 

Złapałem też kontakt z tamtejszymi działaczami Konfederacji, jak Teresa Baranowska czy Henryk Strzódka, a także Sławomir Skrzypek. W trakcie obrad zorientowaliśmy się, że coś się dzieje w mieście. Był wzmożony ruch patroli. Następnego dnia siedziba regionu była już otoczona. Włóczyliśmy się po mieście. Moczulski akurat tez był w Katowicach, na przepustce z aresztu, odwiedził w szpitalu Majkę, której zdrowie było nadszarpnięte po głodówce protestacyjnej w obronie więźniów politycznych.

 

Rozmawiałem z Moczulskim, mówił, że zamierza wracać na proces. Pytałem jak ocenia sytuację - powiedział, że figury zostały poprzewracane ale szachownica pozostała. To się sprawdziło - stan wojenny nie zniszczył opozycji tylko ją zamroził. Spowodował natomiast wzrost nastrojów antykomunistycznych i był gwoździem do trumny systemu.

 

Szczęśliwie nie zdecydowaliśmy się wchodzić do żadnego zakładu, żeby wziąć udział w strajku - najbliższym zakładem była kopalnia "Wujek". Wracając pociągiem do Warszawy rozdawaliśmy pozostałą "bibułę" mówiąc, że dzisiaj wyjątkowo jest za darmo.

 

Po drodze zgubiliśmy jednego kolegę, został zatrzymany. Był to Maciej Ślesicki, działacz Federacji Młodzieży Szkolnej, obecnie znany reżyser. Fotografował zomowców i zwrócił na siebie uwagę. Był najmniejszy, najwolniej z nas biegał. Pozostali, w tym Marzena Duszyńska, Kasia Pachanek wrócili.

 

W Warszawie skontaktowałem sie z naszym tajnym działaczem Henrykiem Szostakowskim. Andrzej Szomański ukrywał się. Inni, jak Grzegorz Rossa czy Stefan Melak zostali internowani. Jeszcze inni, zgodnie ze wskazaniem Moczulskiego, włączyli sie w ogólnopolski ruch oporu "Solidarności". 

 

Działalność KPN-u w Warszawie w 1982 r. praktycznie zamarła.

 

Pewne ożywienie nastąpiło kiedy został wznowiony proces przywódców. Mieszkanie Moczulskiego było obstawione, przed domem stała "suka", zamontowano podsłuchy. Każdy, kto tam przychodził, mógł być zatrzymany. Chłopak, który przyszedł na Jaracza został poproszony przez Majkę o wyprowadzenie psa. Po pewnym czasie przyszli do mieszkania SB-ecy i powiedzieli: "Pani pies włóczy sie po podwórzu, proszę go zabrać". Ja chodziłem tam jako narzeczony Eli.
      Później zacząłem odbudowywać kontakty KPN-nowskie, jeździłem do innych miast - Krakowa, Katowic.

 

Relację odebrał i spisał Piotr Plebanek, 2014 r.

Wortal Instytutu Historycznego NN im. Andrzeja Ostoja Owsianego.

 Materiały są dostępne na licencji CC BY 3.0 PL

Zezwala się na dowolne wykorzystanie treści pod warunkiem wskazania autorów praw do tekstu. 

Pewne prawa zastrzeżone na rzecz autorów.