E-Archiwum KPN

Pod prąd

Krzysztof Wyszkowski

Oświadczenie w sprawie fałszywego przedstawienia moich wypowiedzi w filmie Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd"

Z wielką przykrością muszę oświadczyć, że moje wypowiedzi udzielone Maciejowi Gawlikowskiemu i opublikowane przez niego w filmie „Pod prąd", zostały przedstawione wbrew ich rzeczywistemu sensowi.

Gawlikowski zwrócił się do mnie z prośbą o ocenę mojego stosunku do KPN w latach 70. i 80. Takiej oceny dokonałem i była ona bardzo krytyczna wobec mnie samego. Przyznałem, że mój negatywny stosunek do Leszka Moczulskiego powodował, że nie doceniałem idei i roli całego KPN w ówczesnej panoramie środowisk antykomunistycznych.

Ku mojemu zaskoczeniu wyrwane z kontekstu fragmenty moich uwag o rządzie Jana Olszewskiego, dokonywane na marginesie rozmowy o KPN, wykorzystano w filmie do uprawdopodobnienia oskarżenia, według którego wykonanie przez rząd uchwały lustracyjnej było manipulacją na rzecz dezintegracji KPN. Oświadczam, że takiej tezy nigdy nie potwierdzałem i uważam ją za całkowicie fałszywą. Jest dla mnie wielką osobistą przykrością, że autorzy filmu tak rażąco nadużyli mojego do nich zaufania.

Zamieszczona w filmie moja wypowiedź - „Rząd Jana Olszewskiego był grupą ludzi o braku wspólnego programu, rządem, który powstał właściwie z zaskoczenia i dość przypadkowo" - była fragmentem zdania o zupełnie innym znaczeniu niż to, które zostało mu nadane przez połączenie go z wypowiedzią następnej osoby, czyli Mirosława Lewandowskiego, ponieważ ja tłumaczyłem skalę trudności, wobec których stanął pierwszy niekomunistyczny, wybrany w wolnych wyborach, rząd III Rzeczypospolitej.

Podobną manipulację zastosowano przy omawianiu sprawy umieszczenia Leszka Moczulskiego na liście Macierewicza. Zdanie - „Tą większość, z którą próbowano się porozumieć, uznawano za czynnik państwowotwórczy, tylko Moczulskiego uważano za kogoś, kto w tym może przeszkodzić." - było fragmentem mojej obrony działań rządu Olszewskiego, a umieszczono je pomiędzy słowami Romualda Szeremietiewa: „...to było głupie." i słowami Lewandowskiego: „Odpowiedź z naszej strony była również brutalna." W ten sposób uzyskano efekt pozornej zgodności ludzi mających w rzeczywistości poglądy i opinie zasadniczo odmienne.

Krzysztof Wyszkowski,
Sopot, dnia 5 marca 2010 r.
 

 

Maciej Gawlikowski o oświadczeniu Krzysztofa Wyszkowskiego

Przeczytałem z uwagą Oświadczenie Krzysztofa Wyszkowskiego w sprawie jego wypowiedzi umieszczonych w filmie „Pod prąd”. Choć postawiony mi w nim zarzut manipulacji jest sformułowany pochopnie, to pragnę na wstępie Krzysztofa Wyszkowskiego serdecznie przeprosić.

Prosząc go o nagranie, nie zdawałem sobie sprawy z poziomu emocji, jaki towarzyszy każdej próbie rozmowy o rządzie Jana Olszewskiego i jego odwołaniu.
Choć minęło już 18 lat (!) i uczestnicy wydarzeń decydują się wreszcie mówić o kulisach swoich działań, to dla wielu ten rząd jest mitem, mitem założycielskim całej formacji politycznej.

Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy po pierwszym pokazie filmu dwóch jego uczestników wykrzyczało: „Dzwonimy do Wyszkowskiego, to na pewno jakaś manipulacja!”.
Rozumiem trudną sytuację osoby funkcjonującej w układzie towarzyskim i politycznym, dla którego mój film jest zbrodnią szargania świętości, dlatego szczerze przepraszam Cię Krzysztofie za kłopoty, jakie ściągnąłem na Ciebie prośbą o rozmowę przed kamerą.

W założeniu, chciałem we fragmencie filmu dotyczącym rządu Olszewskiego, pokazać wypowiedzi ministrów tego rządu - Antoniego Macierewicza i Romualda Szeremietiewa, oraz Krzysztofa Wyszkowskiego – doradcy premiera i konstruktora koalicji rządowej.
Niestety, Macierewicz odmówił, więc w zamian porozmawiałem z jego dawnym rzecznikiem – Tomaszem Tywonkiem.

Krzysztof Wyszkowski pisze:
„(…) fragmenty moich uwag o rządzie Jana Olszewskiego, dokonywane na marginesie rozmowy o KPN, wykorzystano w filmie do uprawdopodobnienia oskarżenia, według którego wykonanie przez rząd uchwały lustracyjnej było manipulacją na rzecz dezintegracji KPN. Oświadczam, że takiej tezy nigdy nie potwierdzałem i uważam ją za całkowicie fałszywą”.

A oto cała nagrana przeze mnie wypowiedź Krzysztofa Wyszkowskiego na ten temat, pokazująca jak bardzo niesprawiedliwe są jego oskarżenia (wielkimi literami fragment umieszczony w filmie):

„Wygląda to na rozgrywkę na rozbicie KPN-u, tak jak pan opisał, ale trzeba by wiedzieć jakie informacje miał wtedy Macierewicz, a tego nie wiem. Czy rzeczywiście nie trzeba było oddzielić Moczulskiego od reszty? Jeżeli myślano o tym rozdzieleniu, a tak to wygląda, to znaczy, że TĘ WIĘKSZOŚĆ, Z KTÓRĄ ZAMIERZANO SIĘ POROZUMIEWAĆ, UZNAWANO ZA CZYNNIK PAŃSTWOWOTWÓRCZY, TYLKO TEGO MOCZULSKIEGO UWAŻANO ZA KOGOŚ, KTO W TYM MOŻE PRZESZKODZIĆ. Tam mogły być również działania dezintegracyjne. Wyobraźmy sobie np., że parę dni wcześniej służby specjalne mogły przynieść informacje, przedstawić nawet stenogram niby (z podsłuchu), że Moczulski odbywa jakieś groźne dla rządu spotkania”.

Krzysztof Wyszkowski pisze:
„Zdanie: "Tą większość, z którą próbowano się porozumieć, uznawano za czynnik państwowotwórczy, tylko Moczulskiego uważano za kogoś, kto w tym może przeszkodzić." Zdanie to było fragmentem mojej obrony działań rządu Olszewskiego, a umieszczono je pomiędzy słowami Romualda Szeremietiewa: "...to było głupie." i słowami Lewandowskiego: "Odpowiedź z naszej strony była również brutalna." W ten sposób uzyskano efekt pozornej zgodności ludzi mających w rzeczywistości poglądy i opinie zasadniczo odmienne”.

Jak wykazałem powyżej, cytowane zdanie oddaje w pełni sens wypowiedzi Krzysztofa Wyszkowskiego, a umieszczenie go pośród wypowiedzi innych osób, nie daje wcale wrażenia zgodności. Wręcz przeciwnie.
Oczywiste jest, że inne zdanie na ten temat mają ministrowie rządu (Wyszkowski i Szeremietiew), a inne polityk opozycji (Lewandowski). O przewadze wypowiedzi „strony rządowej” nawet nie wspomnę...
Film ma formę dość gęsto montowanych, krótkich wypowiedzi bohaterów, przez co trudno uniknąć „sąsiadowania” z innymi osobami.

Krzysztof Wyszkowski pisze:
"Zamieszczona w filmie moja wypowiedź: "Rząd Jana Olszewskiego był grupą ludzi o braku wspólnego programu, rządem, który powstał właściwie z zaskoczenia i dość przypadkowo" była fragmentem zdania o zupełnie innym znaczeniu niż to, które zostało mu nadane przez połączenie go z wypowiedzią następnej osoby, czyli Mirosława Lewandowskiego, ponieważ ja tłumaczyłem skalę trudności, wobec których stanął pierwszy niekomunistyczny, wybrany w wolnych wyborach, rząd III Rzeczypospolitej”.

Znów sięgnę do pełnego zapisu wypowiedzi (wielkimi literami fragment umieszczony w filmie):
„Co było, gdyby to był rząd sprawny, dynamiczny, gdyby miał przygotowany twardy program i gdyby go z siłą realizował? Trudno powiedzieć, ale mogłoby dojść do realnego puczu. RZĄD OLSZEWSKIEGO RZECZYWIŚCIE BYŁ GRUPĄ LUDZI nie będącą dość dobrze poinformowanych, O BRAKU WSPÓLNEGO PROGRAMU, RZĄDEM, KTÓRY POWSTAŁ Z ZASKOCZENIA I DOŚĆ PRZYPADKOWO, ale był rządem kompletnie izolowanym od państwa. Funkcjonariusze państwowi odmawiali współpracy z rządem” (tu długi opis takich sytuacji).

Czy usunięcie drugiej części zdania zmieniło jego sens? Oczywiście nie. Stwierdzony przez Krzysztofa Wyszkowskiego brak programu rządu i fakt braku przygotowania jego twórców, nijak się ma do sabotowania jego poleceń przez urzędników. Pozostawienie drugiej części zdania uczyniłoby całość wypowiedzi nielogicznym.
Usunięcie przeze mnie poprzedniego zdania, osłabiło nawet zarzuty wobec rządu, który był tu przedstawiony przez Krzysztofa Wyszkowskiego jako nie sprawny, nie dynamiczny, nie mający twardego programu i nie potrafiący go realizować.

Na dodatek Krzysztof Wyszkowski wielokrotnie podczas nagrania powtarzał tę tezę o niespójności programowej rządu Olszewskiego.
Cytuję:
„Ci ludzie na pewno nie byli zgraną grupą, która przyszła do władzy z gotowym programem , a później miała siłę go realizować. To była grupa ludzi dobrej woli, którzy w trakcie obejmowania stanowisk dogadywali się co będą robili”.

„Krytykować rząd Olszewskiego za brak radykalizmu jest bardzo łatwo, tylko przy tym stopniu dobrej woli, patriotyzmu u większej części rządu... U części, bo trzeba oddzielić tzw. ministrów prezydenckich i tych koniecznych, bo np. skoro nikt nie chciał objąć resortu finansów, to pojawił się ten Olechowski”.

„PC nie miało wystarczających sił. Bolszewicy w 1917 roku obsadzili pocztę, telegraf, coś tam jeszcze. Tutaj nawet tych sił nie było.
Byłem zwolennikiem radykalniejszych zmian, ale odpowiadano mi: „Kim?”. Poza tym społeczeństwo nas nie poparło”.

Przykro mi, że Krzysztof Wyszkowski ma kłopoty towarzyskie w wyniku udzielonych mi w dobrej wierze wypowiedzi, nie wynikają one jednak z żadnej manipulacji, lecz wyłącznie przewrażliwienia jego politycznych kolegów.
Niemniej jeszcze raz go za to przepraszam.

Maciej Gawlikowski,
6 marca 2010

. . . . . .