E-Archiwum KPN

Historia KPN

Kierownictwo KPN

Stan wojenny

          W wyniku wprowadzenia stanu wojennego w całym kraju internowano 272 działaczy KPN, co oznaczało, że mniej więcej co 10 członek KPN został internowany. Najwięcej internowanych działaczy Konfederacji było na Górnym Śląsku.
          W momencie wprowadzenia stanu wojennego Leszek Moczulski przebywał na przepustce, którą otrzymał w związku z poważną operacją żony, wycieńczonej głodówkami. 12 grudnia 1981 r. widział się z żoną w szpitalu w Katowicach. Spotkał się także z będącym już wtedy w KPN Krzysztofem Królem, który przybył do Katowic na zjazd Federacji Młodzieży Szkolnej. W Katowicach był także Krzysztof Gąsiorowski i śląscy działacze KPN. Zostali oni (poza młodym Krzysztofem Królem) wkrótce internowani. Moczulski, na wiadomość o wprowadzeniu stanu wojennego, przekazał Królowi wytyczne dotyczące działalności KPN w nowych warunkach i zdecydował się na powrót na proces do Warszawy. 14 grudnia 1981 r. zjawił się w sądzie na kolejnej rozprawie i trafił ponownie do aresztu.

I proces kierownictwa KPN (1981-1982).
          Akt oskarżenia przeciwko przebywającym już w areszcie: Moczulskiemu, Szeremietiewowi, Stańskiemu i Jandziszakowi trafił do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie 6 marca 1981 r. Zarzucono im przygotowania do obalenia przemocą ustroju PRL. 15 czerwca 1981 r. rozpoczął się proces.
          W tym samym miesiącu ówczesny I sekretarz KC PZPR rozmawiał z gensekiem (Breżniewem), który zapytał: "Towarzyszu Kania, jak długo będziecie się guzdrać z tym Moczulskim?" - "Będziemy go sądzić zgodnie z prawem i posadzimy ponownie do wiezienia. Otrzyma to, na co zasłużył".
          Ponieważ 5 czerwca 1981 sąd zwolnił oskarżonych z aresztu, 12 czerwca władze zmieniły ministra sprawiedliwości (Jerzego Bafię zastąpił Sylwester Zawadzki), a 2 lipca nastąpiła zmiana przewodniczącego składu sędziowskiego (Czesława Szabłowskiego zastąpił Janusz Jankowski).
          Na początku lipca Breżniew ponownie rozmawiał z Kanią na temat Moczulskiego ("Zaskakujące było zwolnienie z więzienia Moczulskiego. Jeżeli bez zgody kierownictwa, to znaczy, że ono nie panuje nad sytuacją" - "Moczulski został zwolniony z własnej inicjatywy sądu. Zareagowaliśmy...").
          9 lipca 1981 r. Moczulski, Szeremietiew i Stański trafili ponownie do aresztu.
          W sierpniu Breżniew i Kania rozmawiali na temat Moczulskiego po raz trzeci ("Nie można pozwalać przeciwnikowi na inicjatywę" - "Przyznaję, że niedobrze się stało, że Moczulski został zwolniony, ale znów siedzi i proces będzie trwał").
          14 września i 6 listopada 1981 r. sąd wojewódzki dwukrotnie uchylał areszt wobec oskarżonych i dwukrotnie Sąd Najwyższy zmieniał to postanowienie na skutek zażalenia prokuratora.
          Po wprowadzeniu stanu wojennego aresztowany został także chory Jandziszak, a sprawa została przekazana sądowi Warszawskiego Okręgu Wojskowego.
          22 lutego 1982 r. proces rozpoczął się od nowa, tym razem przed sądem wojskowym.
          Oskarżeni przed sądem bronili się odważnie, nie rezygnując ze swoich poglądów. Moczulski swoje ostatnie słowo zakończył słowami:
          Kończę ten proces tak, jak go rozpocząłem w czerwcu 1981 roku. Mieczysław Rakowski zarzucił nam, że śni nam się wielka Polska. To prawda. Tak, jest prawda, że walczymy z programem małej Polski. Śni nam się Polska Wolna, Niepodległa, Sprawiedliwa - a więc W i e l k a.
         Sen o Wielkiej Polsce... Był sen o szpadzie i sen o chlebie. My z tego snu, snu polskiego bandosa, co za swą ciężką pracę chleba i buta dla niego zabrakło... Sen polskiego rewolucjonisty, zdychającego gdzieś pod płotem, wdeptanego w błoto, bo ocalił honor Polski.
          Pisał J. Piłsudski: „... w wychodku, jakim jest nasze życie, żyć nie mogę, to ubliża... to nie sentymentalizm, mazgajstwo, nie maszynka rewolucji społecznej, czy tam, co to zwyczajne człowieczeństwo... Nie rozpacz, nie poświęcenie mną kieruje, a chęć zwyciężenia i przygotowania zwycięstwa”.
          Tak, przyznaję się. Śni mi się Wielka Polska. Jeżeli prawo więcej nie przewiduje, to proszę o 10 lat więzienia
.
         8 października 1982 r. zapadł wyrok: Moczulski - 7 lat, Szeremietiew i Stańki - po 5, schorowany Jandziszak - 2 (w zawieszeniu). Wyrok uprawomocnił się 1 lipca 1983 r.

          Wobec internowania Krzysztofa Gąsiorowskiego 15 grudnia 1981 r. więzieni przywódcy KPN, działający jako Rada Polityczna (w kadłubowym składzie) odwołali go ze stanowiska p.o. przewodniczącego Rady Politycznej KPN. Wprawdzie Gąsiorowski został w lipcu 1982 r. zwolniony z obozu internowania, jednak 15 listopada tr. został zawieszony w prawach członka KPN z uwagi na stan zdrowia.
          W okresie stanu wojennego kontakt z oskarżonymi w sądzie nie był już tak swobodny, jak przed 13 Grudnia. W tej sytuacji nieformalne kierowanie KPN-em sprawowała Maria Moczulska, która nie legitymowała się jednak formalnym mandatem, do działania w imieniu władz centralnych KPN. W okresie stanu wojennego żadna z osób przebywających na wolności nie miała takiego mandatu.
          W Krakowie powstał wprawdzie samozwańczy CKAB (Centralne Kierownictwo Akcji Bieżącej), którym kierował Jerzy Żebrowski, wyznaczony przez Gąsiorowskiego, jednak wobec cofnięcia pełnomocnictw Gąsiorowskiemu, mandat Żebrowskiego także był wadliwy. Po zwolnieniu Gąsiorowskiego z obozu internowania stanął on osobiście na czele "krakowskiego CKAB-u", w praktyce jednak nie wykonywał on żadnych funkcji kierowniczych, tym bardziej, że wkrótce został zawieszony w prawach członka KPN.
         Zgodnie z wytycznymi Moczulskiego wydanymi 13 grudnia 1981 r. w Katowicach Konfederaci mieli włączyć się w ruch oporu "S" i dążyć do jego przekształcenia w ruch o charakterze niepodległościowym, a KPN nie powinna wykonywać żadnych gwałtownych ruchów politycznych.
          W tej sytuacji działalność pod szyldem KPN w całej Polsce zamarła.
          Jedynym wyjątkiem był Kraków, gdzie powstało Tajne Tymczasowe Kierownictwo Akcji Bieżącej (TTKAB) oraz Centralne Kierownictwo Akcji Bieżącej (CKAB). Kraków był jedynym polskim miastem, w którym KPN działała przez cały okres stanu wojennego "pod własną banderą" (mimo kolejnych aresztowań). Obie grupy organizowały akcje małego sabotażu (rozrzucanie ulotek, malowanie napisów na murach, odciskanie pieczątek z różnymi napisami w miejscach publicznych) oraz wydawały pisma podziemne sygnowane nazwą KPN. TTKAB wydawał nowe pismo pn. "Niepodległość", CKAB kontynuował wydawanie "Opinii Krakowskiej".
          Także we Wrocławiu przez kilka miesięcy wydawane było pismo "Niepodległość" sygnowane przez KPN.
          W Łodzi oraz w Katowicach działacze KPN prowadzili działalność podziemną (poligrafia i mały sabotaż) pod innymi nazwami.
          W kilku ośrodkach działacze KPN podjęli próby działalności terrorystycznej. Było tak w Lublinie (Polski Ruch Oporu), w Katowicach (Legion Polski) i w Białymstoku (Demokratyczny Ruch Oporu). Były to jednak działania prowadzone na małą skalę i szybko sparaliżowane przez SB.